Rozdział 7


30 października 2020, 12:00

Dominic wiódł spokojne życie miał swój dom i żonę która nie wracała się w jego męskie sprawy. Mieli swoje małe rytuały i zajęcia w których sobie nie przeszkadzali. Dominic lubił podrywać kobiety. Wiedział że jest w tym dobry i nie krył się z tym że uwielbiał nowe romanse. Żona niczego nie podejrzewała za co dziękować bogu że jest tak w nim zakochana i łatwowierna. W każdy piątek wychodził na miasto z kumplami przynajmniej tak mówił żonie. Lubił polować na nowe dziewczyny w klubach. Dreszczyk emocji kiedy zaciągnął ją do toalety albo do jej domu na noc był nie do opisania. 

Tak było i tym razem. Już widział oczami wyobraźni jak mała Mia jest jego jak zabawia się nią w hotelu nie daleko ale cały misterny plan upadł gdy pojawił się jej chłopak. Oberwał ale nie na tyle żeby sobie odpuścić. Głupia mama dziewucha nawet nie pamiętała że dała mu swój numer. Miał na nią oko i wiedział że tak szybko jej sobie nie odpuści. 

****

Kac morderca. To jedyne co nasuwalo się brunetce na myśl gdy wstała. Głowa bolała ją niemiłosiernie. Śniadanie wcisnęła w siebie choć miała ochotę zamknąć się w łazience nad muszla klozetowa i nie wychodzić przez resztę niedzieli. Ethan zadzwonił do niej przed południem dopytać jak się czuje. Ostatecznie jednak namówił ją na wyjście na spacer. Oboje spotkali się na rogu ulicy przy której mieszkala Mia. 

-Strasznie wyglądasz-rzucil chłopak. Było gorąco jak na ostatni dzień sierpnia. 

-Ethan nie pomagasz-jęknęła zbolalym głosem. Wydarzenia z nocy w klubie wracamy w kawałkach które ciężko było jej zebrać w całość. Pamiętała że, z kimś rozmawiała i ze Ethan tam był. 

-Ciesz sie ze zmyłam ci ta tonę podkładu który miałam na twardym dzisiaj byłabys pandą.- powiedział urażony ze nie docenia jego staran. 

-Wiem wiem dziękują ci bardzo-powiedziala i lekko uwiesiła sie na nim. 

-Widzisz? Co ty zrobisz bez mnie?-zapytał chłopak z rozbawieniem.

-Oj chyba zgine-odparla z uśmiechem.

Oboje zmierzali w stronę plaży. Ethan cieszył się że spędzają ten dzień sam. Sonia spała i raczej szybko nie miała zamiaru wstać.  Liczył że jakoś uda mu się naprowadzic Mie na wczorajszą rozmowę. Nerwy na wczorajszą sytuację minely gdy tylko odebrała rano telefon a on usłyszał głos dziewczyny. 

 Na plaży było dużo ludzi. Młodzież korzystała z ostatniego dnia lata. Oni rownierz chcieli spędzić ten dzień razem. Usiedli na plaży. Mia zaczęła sid troszkę opalać ale bardziej korzystała z tego że mogła się położyć. Nogi od szpilek dalej ja bolaly. Ethan siedząc obok niej mógł bezczelnie ją obserwować. Wokół nich kręcili się różni ludzie całe rodziny lub dzieci budujące zamki z piasku. 

-Chodz-powiedzial w pewnym momencie pociągając za ręce dziewczynę żeby usiadła. Z rozbawieniem wstała i poszła za nim.

-Odzalales-rzucila widząc że Ethan zaczyna budować zamek z piasku. 

-No chodź nie bardzo taka sztywan- obruszył sie. Zawachala się ale ostatecznie nie umiała mu odmówić. Usiadła na przeciwko niego i pomogła mu budować zamek. Śmiali sie przy tym i dokuczał sobie. Gdy ich ręce spotykały sie pod piaskiem oboje czuli przyjemne dreszcze ale ani jego ani drugie nie dało po sobie tego poznać. Gdy upał dał się we znaki postanowili wejść do wody i popływać. Była to niesamowita ulga dla rozgrzanych i spokojnych ciał. Ethan jak zwykle zaczął Mii dokuczać i chrapać ją wodą. W pewnym momencie przyciągnął ją do siebie chcą ochlapac ale zatonął w jej oczach.

-Mia…- zaczął.

Dziewczyna patrzyła na niego z bliska. Czuła się dziwnie jakby miała dejavu. Pamiętała fragmenty z rozmów z pokoju ale myślała że to sen.

-Nie… Ethan proszę.-zaczela. Chłopak zdezorientowany puścił ją martwiąc się że to przez tego faceta będzie się bała mu zaufać.

-To przez tego leszcza?- zapytał a Mia odetchnęła w głębi duszy ze sam wybrał taką odpowiedź i dał jej szansę wycofania się z tej rozmowy. Ona sama coś czuła coś dziwnego w jego obecność ale bała się tego uczucia. Bała sie ze gdyby naprawdę się w nim zakochała a Ethan ten sam Ethan który podrywał dziewczyby w szkole odrzuciły jej uczucia zalamalaby sie. Miała tylko jego i Sonie.

 Pokiwala głowa nie będąc w stanie wydusić słowa.

-On już nic ci nie zrobi.-zapewnil ją mocno ściskając pod wodą jej dłonie.

-Chodz odprowadza cię...jutro zaczynasz swoją ścieżkę do bycia magister habilitowana panią doktor - rzucił chcąc ją rozbawić co skutecznie się udało. 

Wracając do domu z plaży nie mówili na temat sobotniego wyjścia do klubu. Chyba żadne nie chciało tej rozmowy. Oboje bali się że może to zagrozić uczuciu które każde z nich chcialo pielegnowac ale było się o nim mówić na głos. 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz